- autor: Redakcja Płomień Sosnowice, 2014-08-27 14:20
-
W drugiej kolejce wadowickiej Klasy B II Płomień podejmował u siebie drużynę, która w poprzednim sezonie pretendowała do awansu, czyli Borowik Bachowice.
Skład Płomienia niewiele różnił się od tego z meczu w Inwałdzie. Na miejsce Łukasza Bujaka wszedł Mateusz Michalik, który bronił dostępu do bramki wraz z Tomaszem Piwowarczykiem, Mateuszem Kutermakiem i Arturem Nicieją. Linia pomocy składała się z defensywnego Rafała Staśko oraz dwóch środkowych Mateusza Dziedzica i Jarosława Grycha. Trener po raz kolejny postawił na formację 4-3-3 zatem po bokach w ataku zobaczyliśmy Łukasza Hodora i Jakuba Kucię, a na szpicy Kamila Wąsa, który zmienił w odróżnieniu od ostatniego meczu Michała Machno.
Płomień zaczął mecz ofensywnie i co chwilę próbował przedrzeć się pod bramkę Borowika, niestety goście nie atakowali pressingiem czekając spokojnie na naszych zawodników na własnej połowie. Bezradność gospodarzy w ataku pozycyjnym sprawiła, że Tomasz Piwowarczyk postanowił sprawdzić bramkarza z rzutu wolnego i niewiele brakło, gdyż piłka musnęła poprzeczkę i wyszła za boisko. Chwilę później sosnowianie znów mieli doskonałą okazję na otwarcie wyniku, jednak Łukasz Hodor wraz z Kamilem Wąsem nie dali rady pokonać strzałami z bliskiej odległości bramkarza, który był asekurowany przez swojego obrońcę. W końcu w 30 minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Łukasz Hodor uderza na bramkę, goalkeeper Borowika wybija piłkę, a do niej dopada Jakub Kucia i strzałem bez przyjęcia zdobywa gola. Szansę na wyrównanie mieli goście, lecz napastnika wychodzącego na prawie czystą pozycję sfaulował Mateusz Michalik tuż przy połowie boiska. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i Płomień schodził do szatni z wynikiem 1:0.
Po przerwie zdecydowanie w nasze szeregi wkradły się nerwy. Nie potrafiliśmy spokojnie rozgrywać piłki, czego efektem było coraz groźniejsze akcje Borowika. Świetną akcję przed polem karnym przeprowadził Kamil Wąs z Jakubem Kucią, ten drugi dograł do Łukasza Hodora, ale skrzydłowy Płomienia ewidentnie nie miał swojego dnia i przestrzelił. Szansę na wyrównanie miał Borowik, jednak bramkarz z Sosnowic Krzysztof Gonciarski efektowną paradą obronił strzał i uchronił nas przed stratą gola. 12 minut przed końcem meczu po wrzutce z rzutu wolnego w dogodnej sytuacji znalazł się gracz Bachowic i pewnym strzałem pokonał Krzysztofa Gonciarskiego. Ta bramka nie załamała naszych graczy, jednak zezłościła, bowiem już 4 minuty później zdobyli gola. Ostatnie 10 minut w wykonaniu Płomienia było zabójcze. W 82 minucie Kamil Wąs uderzył z rzutu wolnego, a do piłki "wyplutej" przez bramkarza dopadł Tomasz Piwowarczyk i zdobył gola dającego prowadzenie Sosnowicom. Szał radości wśród zawodników i kibiców gospodarzy. Nie upłynęło nawet 5 minut od objęcia prowadzenia, a Płomień znowu mógł cieszyć się ze zdobycia braki. Idealne podanie dostał kapitan Mateusz Kutermak, wyprowadził ostatniego obrońcę w pole i w sytuacji sam na sam posłał piłkę pod poprzeczkę.
Druga połowa w wykonaniu sosnowian nerwowa, jednak na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Opłacało się walczyć do samego końca, pomimo gry w 10 i straty bramki. Gracze pokazali charakter i wolę walki, udowodnili, że mogą wygrać z każdym.