Pewnym zwycięstwem Płomienia zakończyła się niedzielna potyczka z Inwałdem. Fatalna pogoda nie przeszkodziła sosnowianom w zdobyciu 4 goli.
Przed tym meczem zadawaliśmy sobie pytanie czy Płomień będzie w stanie nawiązać walkę z wyżej notowanym zespołem, jakim jest niewątpliwie Inwałd, który ma realne szanse na awans. W naszym zespole zabrakło Rafała Stabryły oraz już od dawna kontuzjowanych Kuby Kuci i Piotrka Domagały. Kadra prezentowała się dość imponująco, gdyż od dawna nie było tylu zawodników na meczu.
Punktualnie o 17:00 rozpoczęliśmy to spotkanie i już pierwsze minuty pokazały, że to nasz zespół będzie kreował grę. Deszcz padał cały czas, więc boisko było dosyć mocno nasączone wodą, lecz nie utrudniało to gry. Już w pierwszej akcji meczu nasi gracze powinni wyjść na prowadzenie, lecz w świetnej sytuacji Krystian Augustyniak zamiast uderzać na bramkę szukał w polu karnym kolegów i uprzedzili ich obrońcy Huraganu. W kolejnej akcji świetną okazje zmarnował Kamil Wąs będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem podał mu piłkę w ręce. Wydawało się, że mecz toczy się do jednej bramki, jednak zespół z Inwałdu wywalczył rzut wolny z bocznej części boiska. Po doskonałym dośrodkowaniu zawodnik gości zdobył z bliskiej odległości gola,ale był na spalonym. Płomień szybko odzyskał panowanie na boisku i stwarzał kolejne sytuacje. Marnowali je kolejno kapitan Mateusz Kutermak i Kamil Wąs. W końcu w 30 minucie dopięliśmy swego, Krystian Augustyniak idealnie w tempo wyszedł do podania i w sytuacji sam na sam z bramkarzem ładnie go przelobował i mieliśmy 1:0. Chwilę później ponownie Krystian ośmieszył w polu karnym dwóch obrońców gości i stanął na 5 metrze przed szansą strzelenia drugiego gola, ale ponownie bramkarz był górą. Po pierwszej połowie prowadzenie 1:0 dla Sosnowic, gra bardzo dobra, lecz słaba skuteczność i przed drugą połową musieliśmy drżeć o wynik.
Na druga część meczu wyszliśmy bez zmian i już po kilku minutach mieliśmy 2:0. Kamil Wąs w końcu zdobył swoją premierową bramkę w naszym klubie. Będąc w trudnej sytuacji w polu karnym świetnie uderzył po "długim rogu" i piłka "przełamała" ręce bramkarza i zatrzepotała w bramce. Płomień nadal nacierał, a gracze Inwałdu coraz bardziej sfrustrowani wynikiem zaczęli grać ostro. W kolejnej akcji Łukasz Hodor mija kilku obrońców uderza z około 16 metra i trafia w słupek. Chwilę później zryw gości i niefortunnie w polu karnym ręką zagrywa Łukasz Bujak i sędzia dyktuje karnego. Karny to nie gol i potwierdziło się to doskonale. Nasz bramkarz Tomek Zbroja wyczuł intencje strzelca i obronił jedenastkę. Ten fragment zdecydowanie podziałał na Płomienia, który z powrotem zaczął dążyć do zdobycia kolejnego gola. Udało się to w końcu Mateuszowi Kutermakowi, który ograł 2 rywali i w sytuacji "oko w oko" z bramkarzem pewnie zdobył trzeciego gola. W między czasie na boisku pojawił się nasz trener Mariusz Rudek zmieniając Dawida Bujaka oraz Wiesiek Więcek za Jarka Grycha. Bardzo dobry mecz rozgrywał Kamil Wąs, który dwukrotnie indywidualnymi akcjami mijał rywali jak tyczki i wyszedłby na dogodne pozycje dla siebie, lecz był nieprzepisowo faulowany przez graczy gości. Za dwukrotne takie faule jeden z graczy Inwałdu w końcówce obejrzał czerwoną kartkę. Płomień dobił rywala w pod koniec meczu. Rzut wolny z około 35 metrów wykonał Mariusz Rudek i pięknym trafieniem za "kołnierz" bramkarza zdobył gola na 4:0.
Po końcowym gwizdku nasi gracze nie kryli radości, gdyż mecz był bardzo dobry w naszym wykonaniu. Ponownie szwankowała skuteczność. Warto odnotować postawę naszych obrońców, którzy bardzo pewnie zagrali cały mecz. Za tydzień wyjazd do Babicy.
Galeria oraz video z obronionego rzutu karnego na naszym profilu na Facebooku.
Bramki
1x Wąs, Augustyniak, Kutermak, Rudek
Skład
Zbroja
Nicieja Ł. Bujak D. Bujak Piwowarczyk
Augustyniak Grych Kutermak Pacułt Hodor
Wąs
Rezerwowi:
Więcek
Rudek
Zając
Sikora